Jeszcze żeby to były frytki z prawdziwego ziemniaka na świeżym oleju smażone, to pół biedy. Tymczasem smukłe, apetyczne frytki w popularnych barach szybkiej obsługi nawet ziemniaka nie widziały. Nie dość, że z masy ziemniaczanej, to jeszcze ociekające najpodlejszymi tłuszczami trans. A ich świetny smak zawdzięczamy dodatkom chemicznych „na-turalnych smaków”.
No dobrze – to może mrożone? W każdej sklepowej zamrażarce można wręcz w nich przebierać. I znowu! Czy to proste, czy śliczne karbowane frytki – to pulpa z mąki ziemniaczanej i suszu ziemniaczanego. I gdzie tu kartofel? Pakuje się za to do nich utwardzony tłuszcz palmowy – mordercę serca, żył i tętnic. I dodatki smakowe. A żeby bardziej smakowały, producenci dodają glutaminian sodu. A co!
I co tu zrobić, gdy ochota na frytki do muru przyprze? Zrobić je samemu. Nie smażone, a pieczone, i nie z naszej przaśnej irgi, ale ze słodkiego batata – egzotycznej odmiany, która jest dostępna w marketach w całej Polsce. Zawiera cenną skrobię, witaminy B, dużo prowitaminy A oraz minerały: cynk, potas i żelazo. No i rozpieszcza podniebienia!
Frytki z batatów - przepis
Weź:
• duży batat lub 2 mniejsze
• 2–3 łyżki oliwy
• garść nasion lekko utłuczonej kolendry
• szczyptę kurkumy (można zastąpić słodką papryką)
• kolorowy świeżo zmielony pieprz
• garść nasion sezamu (ładnie wygląda czarny)
• sól morską
Batat umyj i obierz ze skórki. Pokrój go na słupki. Im cieńsze, tym bardziej chrupkie będą po upieczeniu. Przełóż do miseczki i skrop obficie oliwą. Następnie dodaj sól, przyprawy (oprócz sezamu). Wymieszaj tak, aby dokładnie pokryły frytki. Piecz około pół godziny w piekarniku nagrzanym do 200ºC. Posyp frytki sezamem i piecz jeszcze 5–10 minut. Podawaj gorące, najlepiej z jogurtowym sosem z dodatkiem mięty lub świeżej kolendry. W wersji dla dzieci batatowe frytki obtoczyć można w niewielkiej ilości brązowego cukru lub miodu.
Tekst: Urszula Duda-Szelińska
Fot.: Shutterstock
