24 grudnia. To ten moment, gdy wszyscy zakładają maski
Wenus tworzy kwadraturę z Neptunem. Wigilia zacznie się bajkowo. Za oknem może prószyć śnieg, w kuchni zapachnie cynamonem i kapustą z grzybami. W tle kolędy, trochę wzruszeń, trochę nerwów. Ale Wenus z Neptunem szykują dla nas świąteczną iluzję.
To ten moment, gdy wszyscy zakładają maski – uśmiechnięte, życzliwe – jakby życie naprawdę miało się zmienić tylko dlatego, że są święta. Ktoś złoży nam piękne życzenia, a my od razu przełożymy słowa na obietnice, których nikt nie wypowiedział. Weźmiemy dobre maniery za prawdziwą skruchę, a pojednawcze gesty za wieczystą zgodę.
W świątecznym blasku wszystko wyda się bardziej prawdziwe, niż jest w rzeczywistości. A przecież właśnie dziś będziemy wyjątkowo podatni na złudzenia. Nie zauważymy, że ktoś manipuluje naszymi emocjami albo próbuje sprzedać marzenia na raty. Sprzedawcy z błyskiem w oku wcisną nam „ostatni egzemplarz”, a wolontariusze z podejrzaną puszką zaapelują do dobroci serca.
Ale o 17:25 Wenus wchodzi do Koziorożca i zaczną spadać klapki z oczu. Magia ustąpi miejsca rozsądkowi. Przy stole już nie będzie tak ciepło, jak godzinę wcześniej. Makowiec straci smak dzieciństwa, żarty, które chwilę temu wywoływały śmiech, teraz zrobią się żenujące. Zaczniemy dostrzegać, ile nas to wszystko kosztowało – nie tylko pieniędzy, ale też energii, czasu, spokoju. I pojawi się pierwsze postanowienie: oszczędzać. Od teraz. Na wszystkim. A najlepiej coś zwrócić albo sprzedać z zyskiem.
Jeszcze przed północą niektóre prezenty wylądują w szufladzie „do wystawienia”, a resztki jedzenia z pieczołowitością zapakowane zostaną do lodówki albo zamrażarki, bo przecież szkoda, żeby się zmarnowało. Koziorożec nie pozwala na marnotrawstwo, nawet w święta.