Baran
Kiedy rusza na bazar, łapie największą choinkę, wyrwawszy ją z rąk innego kupującego i pędzi do domu. Tego, że nie ma ona gałęzi z jednej strony i jest krzywa, nie zauważa. Ani tego, że nie zmieści się do jego pokoju. Jeśli idzie o ozdoby, gust ma niezbyt wyrafinowany. Musi być dużo, kolorowo i błyszcząco. Zawiśnie wszystko, co Baran wygrzebie z pudła, ale... tylko z przodu. Od ściany i tak przecież nikt nie widzi!
Byk
Stawia na naturalność. Idzie z siekierą do lasu i – oczywiście w porozumieniu ze znajomym leśniczym – wycina sobie dorodne, upatrzone już latem, drzewko. Zawiesza na nim tradycyjne ozdoby z papieru i słomy, broń Boże żadnej tandety z plastiku! A pod choinką obowiązkowo musi być dużo miejsca. Wiadomo na co...
Bliźnięta
Idą na łatwiznę, ale inteligentnie. Chcą się pokazać, a że nie mają czasu biegać za choinką, a potem ją ubierać, wyjmują z szafy niedużą, sztuczną, już udekorowaną, zdmuchują z niej kurz i stawiaję tam, gdzie zwykle. A robią to już na początku listopada! Od razu cykają fotkę i wrzucają do sieci z komentarzem, że idą święta. Ha! I kto pierwszy?
Rak
Ten tradycjonalista po choinkę od lat chodzi do tego samego handlarza, który wie, czego Rak szuka i ma dla niego odpowiednią. Musi ją specjalnie obrobić, by weszła w ten stary, żeliwny stojak, jakiego nikt już nie używa. Rak obwiesza ją ozdobami obecnymi w rodzinie od pokoleń. Pierniczki, cukierki, papierowy łańcuch i szklane bombki, które straciły co prawda całą pozłotę, ale przetrwały wojnę, więc nie można ich przecież wyrzucić.