Dirk Hamer miał 19 lat
...gdy pewnej sierpniowej nocy 1978 roku został postrzelony przez Vittorio Emanuele, syna ostatniego włoskiego króla. Do tragicznego zdarzenia doszło u wybrzeży wyspy Cavallo, w pobliżu Korsyki. Przyczyną była banalna sprzeczka między Vittorio Emanuele a grupą turystów, znajdujących się na barce zakotwiczonej nieopodal jego jachtu. Kula przeszyła tętnicę udową Dirka. Chłopak zmarł kilka miesięcy później.
Domniemany sprawca został uniewinniony. Królewskiego potomka skazano jedynie za nielegalne posiadanie broni. Straszliwą „karę” za śmierć 19-latka poniosła natomiast jego rodzina. Ojciec Dirka – doktor Ryke Geerd Hamer, lekarz i badacz, w niedługim czasie po tragicznym wydarzeniu odkrył, że ma raka jądra. Pracował wówczas na oddziale ginekologicznym i miał dostęp do bogatej dokumentacji klinicznej. W głowie kłębiły mu się pytania: co było przyczyną nowotworu? Czy zdegenerowane komórki ciała, czy też skutek silnego wstrząsu, który przeżył?
Przeanalizował setki przypadków raka wśród swoich pacjentek i zauważył, że w przeszłości tych, u których zdiagnozowano tę chorobę, wydarzył się jakiś traumatyczny wypadek. Opublikował swoją koncepcję, dając początek tak zwanej Nowej Medycynie Germańskiej. Zakłada ona, iż choroba zaczyna się na skutek jakiegoś niespodziewanego wstrząsu emocjonalnego, postrzeganego jako nierozwiązywalny.
Psychosomatyka. W zdrowym ciele zdrowy duch
To nie jest nowa koncepcja. Relacje między życiem emocjonalnym a chorobami już od ponad 100 lat bada dziedzina wiedzy o nazwie psychosomatyka. Według niej, każdy czynnik stresowy może doprowadzić do zmian w organizmie. Jak to możliwe? Psychika rządzi kodem genetycznym i jest w stanie go zmieniać. I vice versa – przedłużające się problemy zdrowotne modyfikują psychikę.
Psychosomatyka stawia w centrum nie chorobę, ale chorego człowieka. Bada nie tylko aspekty biologiczne, ale również czynniki emocjonalne, środowisko, w którym żyje pacjent, jego relacje społeczne. Narodziła się na początku XX wieku, dzięki myśli i pracy Zygmunta Freuda. Wykazał on, iż psychika człowieka ma zdolność wywoływania, często bardzo poważnych zmian w organizmie.
Zdaniem Georga Groddecka, niemieckiego lekarza i psychoanalityka, uważanego za ojca medycyny psychosomatycznej, ludzkie ciało jest niczym „okno” otwarte na nieświadomy wymiar psychiki. Ciało używa go, aby wyrazić rzeczy, których nasza świadoma, bardziej „cywilizowana” część nigdy by nie ujawniła, ponieważ w jej wyobrażeniu są one wstydliwe lub naganne. Choroba jest więc objawem jakiegoś wewnętrznego problemu. To przesłanie pochodzące z naszej podświadomości. Nasze ciało „somatyzuje”. Oznacza to, że przekształca negatywne energie, konflikty psychiczne i lęki w konkretne dolegliwości.
Czy więc choroba to skutek?
Wyraz wypartych, budzących lęk i odsuniętych na bok aspektów życia? Psychosomatyka to potwierdza. Mówiąc najprościej, choroba jest wiadomością, które wysyła nam ciało, sygnałem dyskomfortu i swego rodzaju... symbolem. Jej symboliczna interpretacja pozwala zrozumieć elementy psychologiczne i społeczne w życiu chorującej osoby.
Na przykład, problemy z układem krążenia wskazują na obecność konfliktów w sferze uczuciowej, podczas gdy zaburzenia układu odpornościowego mogą się wiązać z kwestiami związanymi z tożsamością. Choroba zmusza nas do zatrzymania się, zastanowienia nad naszym życiem, zrozumienia go i wprowadzenia odpowiednich zmian. Będziemy zdrowi tylko wtedy, gdy rozwiążemy problemy naszej duszy. I zanim zaczniemy walkę z chorobą, najpierw musimy zrozumieć samych siebie.
Psychosomatyka. Jak rozmawia z nami ciało?
Mowa ciała jest bardzo czytelna. Dokucza nam ból ramion bez wyraźnej przyczyny? Być może przytłacza nas nadmiar obowiązków. To wywołuje niepokój, rodzi stres. Pieką nas oczy? Może są wokół rzeczy, ludzie bądź sytuacje, których nie jesteśmy w stanie kontrolować, które sprawiają nam ból. Nasze ciało reaguje na nie, zmuszając nas do zamknięcia oczu.
John E. Upledger, lekarz osteopata, opisuje w swojej książce „Twój wewnętrzny lekarz i ty” przypadek pacjentki z jaskrą. To choroba, która charakteryzuje się podwyższonym ciśnieniem płynów wewnątrz gałki ocznej. Nieleczona prowadzi do ślepoty. W przypadku tej kobiety kluczem do rozwiązania problemu okazało się uświadomienie jej traum zrodzonych jeszcze w dzieciństwie.
Matka pacjentki zdradzała jej ojca, nie krępując się obecnością córki. Spowodowało to u dziecka głęboki uraz. Pogłębił się on, gdy w dorosłym życiu kobieta musiała radzić sobie z ciągłymi zdradami męża. Dlatego podświadomie zamierzała oślepnąć, bo widziała rzeczy, których nie mogła zaakceptować.
Pamiętam jednego z moich klientów z jaskrą, który szukał pomocy w refleksologii. Również w jego przypadku problemy ze wzrokiem pojawiły się po bardzo konfliktowym rozstaniu z niewierną żoną. Punktem zwrotnym w obu historiach było uświadomienie sobie przez pacjentów, iż jeśli oślepną, to wprawdzie fizycznie nie będą już widzieć rzeczy, które powodują ich cierpienie, ale w dalszym ciągu będą pamiętać to, co się stało. Ślepota nie uchroni ich przed bólem duszy.
Wspomniany klient miał nie tylko problemy z jaskrą. Rozwód i konflikt z byłą żoną doprowadziły także do choroby układu krążenia. Przeszedł zawał, wstawiono mu stenty w niedrożnych tętnicach wieńcowych, zmniejszyła się wydolność lewej komory. Jego serce, dosłownie, zostało złamane.
Trudne przeżycia: zbroja czy klatka?
Dla mnie najciekawszym aspektem tej historii była nagła niechęć klienta, doskonałego pianisty, do grania. Wystąpiła ona tuż po zawale. Mężczyzna przez wiele lat nie siadał do pianina. Dlaczego? Odpowiedź znalazłam w pracach ucznia Zygmunta Freuda – Wilhelma Reicha, autora teorii tak zwanej zbroi charakterialno-mięśniowej. Trudne przeżycia aktywują w nas zarówno umysłowe, jak i mięśniowe mechanizmy obronne, które z czasem się utrwalają. Twardnieją. Ta zbroja to swoisty pancerz, który ma chronić organizm przed bolesnymi wspomnieniami, cierpieniem, emocjami, z którymi sobie nie radzimy.
Z drugiej strony to rodzaj klatki, która uniemożliwia pełnię życia, radość i chęć odczuwania przyjemności. Proces ten zaczyna się we wczesnym dzieciństwie i trwa przez całe nasze życie. Reich pisze o tym w książce „Analiza charakteru”, gdzie ujawnia, że urazy życiowe zapisują się nie tylko w naszej psychice, ale również w ciele.
Zbroja mięśniowa Reicha ma formę pierścieni okalających ciało – od głowy aż po biodra. Takich pierścieni jest siedem. Na poziomie klatki piersiowej znajduje się czwarty, stanowiący centralną część zbroi. Tworzy się on w okresach najważniejszych konfliktów życiowych. Z punktu widzenia anatomii czwarty pierścień (w jego skład wchodzą klatka piersiowa, jej mięśnie oraz organy zajmujące jej przestrzeń) obejmuje także ramiona i ręce.
Pianista, u którego wytworzyło się to zakleszczenie, ma więc „zablokowane” kończyny górne. Blokada nie tylko chroni przed cierpieniem i hamuje instynkty, by kogoś zaatakować, ale też obniża lub totalnie stopuje naszą spontaniczność, chęć wyrażania uczuć, aspiracji, emocji. Na przykład przez grę na fortepianie…
Nauczmy się więc mowy naszego ciała! Słuchanie go, obserwacja, jak się zmienia, umiejętność rozumienia jego symbolicznych sygnałów pozwolą na uzyskanie głębokiej wiedzy o nas samych. A jednocześnie na szukanie zdrowia w sposób świadomy i autentyczny.
tekst: Agnieszka Waliszewska
fot. shutterstock