Jak uzdrowić zerwane więzi z samym sobą i innymi oraz jak odzyskać poczucie pełni? Jak zintegrować różnorodne doświadczenia i wszystkie te części siebie, które wydają się rozbite? Jak odzyskać sprawczość i rezyliencję po doświadczeniu ogromnej straty, lęku i bezsilności? Jak odzyskać przyrodzone nam prawo do poczucia stabilności i harmonii, do więzi i współczucia, do poznania i rozwijania wszystkich aspektów człowieczeństwa i naszej duchowej natury?
Jaki jest twój styl przywiązania?
Klucz do odpowiedzi na powyższe pytania możemy znaleźć dopiero wtedy, gdy ze współczuciem zrozumiemy ukształtowane przez nas (i przez innych) we wczesnym dzieciństwie modele relacji, a następnie, opierając się na teorii przywiązania, zastosujemy odpowiednie interwencje i/albo stworzymy doświadczenia korygujące.
Zrozumienie wartości teorii przywiązania w terapii par, terapii indywidualnej, pomiędzy chętnymi partnerami lub rodzicami, którzy są otwarci na jej mądrość, przynosi rewolucyjne i trwałe rezultaty.
Ludzki system przywiązania to wrodzony, biologiczny i naturalny proces, który dotyczy wszystkiego, co w życiu robimy, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z innymi. Chociaż dążymy do osiągnięcia bezpiecznego stylu przywiązania, należy zaznaczyć, że ten styl, z którym właśnie żyjesz, również wyewoluował po to, żeby zapewnić ci bezpieczeństwo.
Nawet wzorce pozabezpiecznego stylu przywiązania mają pomóc nam przetrwać trudne sytuacje. Warto też zauważyć, że nie jesteśmy skazani na żaden z tych stylów do końca życia. Oto pobieżny przegląd na początek:
Bezpieczny styl przywiązania
Ten typ przywiązania to konsekwencja sytuacji idealnej. Osoby, które ten styl charakteryzuje, zazwyczaj dorastały w otoczeniu miłości i wsparcia zapewnianych przez konsekwentnie responsywnych opiekunów, a w dorosłości są współzależne – nawiązują z innymi zdrowe więzi, które są korzystne dla obu stron.
Dobrze się czują zarówno w związku, jak i w samotności, potrafią elastycznie myśleć, dostrzegają różnorakie możliwości, czują się swobodnie w obliczu różnic międzyludzkich i rozwiązują konflikty bez zbytniego dramatyzowania. Internalizują miłość, którą czują od innych, i łatwo wybaczają.
Unikający styl przywiązania
Osoby z tym stylem zazwyczaj niechętnie nawiązują bliskie relacje albo lekceważą ich znaczenie. Często były zaniedbywane w dzieciństwie: pozostawiane same sobie, odrzucane przez opiekunów albo pozbawione wystarczającej obecności rodziców (ci mogli być obecni tylko po to, żeby nauczyć dzieci jakiegoś zadania).
Osoby te odłączyły – spowolniły – swój system przywiązania, więc w ich przypadku niesłychanie ważne jest ponowne nawiązanie bezpiecznych i zdrowych więzi z innymi ludźmi.
Ambiwalentny styl przywiązania
Osoby z adaptacją ambiwalentną odczuwają duży niepokój w związku z tym, czy ich potrzeby zostaną zaspokojone, albo trudno im uwierzyć, że są kochane bądź zasługują na miłość. Rodzice mogli okazywać im miłość, ale w dzieciństwie osoby te nigdy nie wiedziały, kiedy rodzice się rozproszą i całkowicie pozbawią je gruntu pod nogami: zapewniana przez nich opieka była nieprzewidywalna albo wyraźnie nieregularna.
W relacjach bywają nazbyt wrażliwe na poczucie urazy albo choćby wzmiankę o porzuceniu, co przeciąża ich system przywiązania. W dorosłości ciągłe oczekiwanie nieuniknionego porzucenia, które ich zdaniem z pewnością nadciąga, powoduje, że często czują się smutne, rozczarowane albo złe, jeszcze zanim w danej relacji coś się faktycznie wydarzy. Dla tych osób najważniejsza jest konsekwencja i zapewnienia o stałości uczuć.
Zdezorganizowany styl przywiązania
Ten styl przywiązania charakteryzuje nadmiar lęku, a system przywiązania ściera się z instynktem przetrwania w sytuacji zagrożenia. Kiedy dziecko choruje, jest zestresowane bądź się boi, naturalnie poszukuje pocieszenia i ochrony ze strony kochającego rodzica, ale co ma zrobić, jeżeli to właśnie ten rodzic jest źródłem jego lęku albo niepokoju?
Osoby z tym stylem przywiązania mogą mieć stale włączone odruchy obronne lub bez konkretnego wzorca przeskakiwać pomiędzy unikaniem a ambiwalencją. Często cierpią z powodu fizycznej i psychicznej dezorientacji. W dorosłości mogą się obawiać własnych dzieci. Sami we wczesnych latach życia postrzegali swoich rodziców jako zagrożenie; opiekunowie mogli z powodu własnych nieprzepracowanych traum roztaczać wokół siebie aurę lęku lub grozy.
Osoby „zdezorganizowane” często są rozregulowane emocjonalnie, muszą sobie radzić z nagłymi zmianami poziomu pobudzenia, dysocjują albo są nieobecne duchem. Jako że są narażone na największy niepokój, najważniejsze dla nich jest odzyskanie podstawowego poczucia wyregulowania i względnego bezpieczeństwa.
Nasz styl przywiązania zawsze jest aktywny
Pamiętaj, że to nie są sztywne kategorie: można przejawiać połączenie różnych stylów. Być może widzisz się w opisie dotyczącym bezpiecznego stylu przywiązania, ale jakaś część ciebie jest unikająca, a inna wydaje się ambiwalentna; a może w chwilach stresu konkretnego rodzaju czujesz wzmożony lęk i w takich sytuacjach charakteryzuje cię styl zdezorganizowany. Z pewnością wiesz już, że różne relacje wywołują w tobie różne cechy, uczucia i reakcje.
Należy wziąć pod uwagę wiele zmiennych, a naszym celem nie jest wciśnięcie siebie i wszystkich innych do kategorii, które nie zawsze pasują. Chodzi raczej o to, żeby przekonać się, iż nasze dominujące wzorce mogą stać się bardziej płynne i łatwiejsze do opanowania. Mam nadzieję, że lepsze zrozumienie siebie i sposobów adaptacji ułatwi ci uwolnienie się od wszelkich powracających wzorców autokrytyki i niskiej samooceny.
A ponieważ style przywiązania interesują nas w znacznej mierze w kontekście relacji romantycznych, powinnam prawdopodobnie zaznaczyć, że nasz system przywiązania zawsze pozostaje aktywny. Kiedy z biegiem czasu coraz lepiej kogoś poznajemy – na przykład podczas randkowania – i zaczynamy na nim bardziej polegać, a on na nas, stajemy się dla siebie wzajemnie główną figurą przywiązania.
Dostrzeżenie w kimś osoby relatywnie stałej w naszym życiu na poziomie neurologicznym nie dzieje się od razu. Na wczesnych etapach relacji romantycznych możemy doświadczać w jakimś stopniu euforii, a wtedy czujemy się wręcz magicznie, jesteśmy podekscytowani i pobudzeni.
Częściowo wynika to z działania biochemicznego koktajlu, który ma za zadanie podtrzymać nasze zainteresowanie drugą osobą. Niestety na początku relacji możemy przeoczyć (a nawet zignorować) ważne sygnały ostrzegawcze. Jak to się mówi: miłość jest ślepa. Z tego powodu zalecam podejmowanie ważnych decyzji dopiero później, kiedy poziom oksytocyny, wazopresyny i innych związków krążących nam we krwi nieco opadnie.
Zachęcam cię również do przyjrzenia się swoim przeszłym relacjom, żeby się przekonać, jak sprawdza się to w rzeczywistości. Czy w pewnym momencie odczułeś zmianę w postrzeganiu partnera i skojarzeniach z nim związanych? Czy gdzieś między pierwszą a drugą rocznicą związku zmieniło się coś kluczowego?
Nie zawsze łatwo zauważyć to zjawisko, ponieważ znaczna część tego, co się dzieje, wydarza się w ciele i na poziomie nieświadomym, ale wydaje mi się, że większość z nas po jakimś czasie dostrzega zachodzące w naszych relacjach poważne zmiany, które pozornie biorą się znikąd.
W początkowych etapach życia chłoniemy jak gąbka
Oczywiście nasze doświadczenia nie biorą się znikąd. Aby lepiej zrozumieć, jak mocno wpływa na nas to, co wydarzyło się w naszym wczesnym dzieciństwie, przyjrzyjmy się pokrótce działaniu mózgu i układu nerwowego. W początkowych etapach życia chłoniemy jak gąbka wszystko, co dzieje się dookoła, a zwłaszcza informacje, które nieustannie spływają do nas od osób odpowiedzialnych za zajmowanie się nami.
Mniej więcej przez pierwsze półtora roku nasze funkcje poznawcze nie są rozwinięte na tyle, żeby te dane interpretować, odbieramy jedynie nieustającą mieszaninę obrazów, uczuć, wydarzeń, kolorów i doznań, która trafia nie do naszej pamięci świadomej, ale do pamięci ukrytej, „jeszcze nieświadomej”. Nasze ciało, umysł i dusza działają wspólnie niczym magnetowid rejestrujący w trybie ciągłym wszystko, co nam się przytrafia.
Niestety nie mamy jednak możliwości odtworzyć później tego materiału, żeby go zrozumieć. Większość osób nie ma dostępu do tych bardzo wczesnych wspomnień, ale wyraźnie czuje, co wyzwala w nich silną emocjonalną reakcję. Niejednokrotnie potrafimy namierzyć doznania, działania czy gesty, które ujawniają istnienie ważnych wydarzeń w naszej pamięci ukrytej, i zwracając na nie baczniejszą uwagę, możemy je sobie uświadomić, co tworzy okazję do rozwoju i uzdrowienia.
fot. Zolotarevs/shutterstock