Odkryj w sobie siłę
Zefir nauczył się jej kilka lat temu w Stanach, a dokładnie w Los Angeles. Pojechał tam do pracy i pewnego dnia zobaczył ogłoszenie o zajęciach jogi seksualnej.
Zaciekawiło go to i chciał się dowiedzieć, jaka jest różnica pomiędzy tradycyjnymi lekcjami, na których ćwiczy się asany, a tymi seksualnymi. Zajęcia prowadziła Samantha, a ponieważ Zefir interesował się ezoteryką, to dość szybko znalazł z Amerykanką wspólny język.
Na tyle, że Samantha zaprowadziła go na elitarne lekcje z „Magii seksualnej”. Tak go to wciągnęło, że z czasem sam został nauczycielem. Gdy wrócił do Polski, trudno mu się było przebić z zajęciami pod tytułem „Magia seksualna”. Ale Zefir jest także tarocistą, więc na karcianych sesjach opowiadał klientom o tym, czego nauczył się w Stanach.
Tłumaczył wszystkim, że magia seksualna służyć może każdemu, kto ma odwagę przyznać się do swojej seksualności i w pełni ją zaakceptować. W ten sposób zebrała się pierwsza grupa w jego rodzinnym mieście, w Białymstoku. Okazało się, że nie taki diabeł straszny.
Magia pomaga w kłopotach
Magda i Piotr byli jego pierwszymi klientami jeszcze w Stanach. Opowiadali, że przyjechali do pracy, ale – jak to bywa – plany na lepsze życie szybko legły w gruzach. Firma, w której Piotr pracował jako menedżer, została zlikwidowana i on, aby utrzymać rodzinę, zaczął łapać jakieś mało płatne, dorywcze prace. A Magda nie pracowała w ogóle.
Tymczasem ich córka Agnieszka musiała przejść poważną operację, której nie pokrywało ubezpieczenie. Kiedy była w szpitalu, Magda zaczęła szukać pomocy i znalazła ją w magii. Już nie wiadomo, jak to się stało, że natrafiła na kurs prowadzony przez Zefira. Przypadek czy przeznaczenie?
Początki nie były łatwe, bo trzeba było otworzyć się na swoją seksualność, a większość z nas ma z tym, niestety, trudności. Jednak każde zajęcia były odkrywcze i już po kilku spotkaniach także Piotr zaczął powtarzać wraz z żoną usłyszane podczas spotkań zalecenia.
Co z nami będzie? 8 czerwonych flag ostrzegających, że w związku nie dzieje się dobrze
Zakochanie jest jak narkotyk – pochłania całe ciało, przejmuje kontrolę nie tylko nad sercem, ale głównie nad umysłem. A ten, upojony uczuciem i hormonami, nie zawsze chce działać racjonalnie i każe oczom nieco przymykać się na różne, niewygodne dla jego sielankowej wizji sygnały i znaki. W ten sposób bagatelizujemy subtelne i te bardziej wyraźne czerwone flagi mówiące o tym, że w związku nie dzieje się dobrze.
Czytaj dalej >