Kiedy 13 listopada przechodnie rozpięli barierki przed Sejmem, policja nie tylko nie protestowała, ale jeszcze im pomogła. Tym samym Sejm X kadencji został symbolicznie otwarty na głos ludzi. Jarosław Kaczyński (Bliźnięta) tego nie zauważył, bo zaspał. A potem z każdym kolejnym głosowaniem, krok po kroku tracił kawałek z imperium władzy, które zbudował przez osiem lat.
Panna ma talent i wygrała ze Strzelcem
Zaczęło się od wyboru marszałka. Kto wie, czy w atmosferze fiesty posłowie nie potraktowaliby nieco łagodniej żelaznej Elżbiety Witek (Strzelec), gdyby nie Ten, który miał ją zareklamować. Ale Kaczyński, zamiast przestawić przymioty kandydatki, skupił się na tym, że opozycja zlikwiduje państwo polskie. Po takiej rekomendacji Witek musiała przepaść, a wybór padł na Hołownię. Prezes był tym tak samo zaskoczony, jak i pani ex-marszałek. Nic dziwnego, Słońca obojga tranzytuje właśnie kwadraturą Neptun. A Neptun jest jak woda, cicho podchodzi i po cichu zatapia.