1. Oddychaj
Przecież to robisz. Ale tu chodzi o świadomą pracę przeponą i chwilę relaksu. Nawet jeśli masz tysiące niezałatwionych spraw, znajdź czas, żeby się zatrzymać, wyprostować plecy i głęboko zaczerpnąć powietrze, aż po dół brzucha. Wypuść je w długim, oczyszczającym wydechu, wizualizując, że wraz z nim pozbywasz się lęku, żalu, stresu. Powtórz kilka razy. Kłopoty nie znikną, ale złapiesz do nich dystans, poczujesz chwilowy spokój.
2. Nic nie trwa wiecznie. Nawet problemy
Banalna prawda, że po burzy zawsze wychodzi słońce, często idzie w niepamięć, gdy przytłaczają bieżące troski. Karuzela kłopotów i spraw do rozwiązania zdaje się kręcić bez ustanku… Nieprawda! Zła passa kiedyś minie, a ty musisz to sobie uświadomić. Aktualny stan, choć ciężki, to tylko tu i teraz, wkrótce się zmieni.
3. Nic natychmiast się nie załatwi
Każdy chciałby się szybko pozbyć problemu. Pójść do urzędu i złożyć odwołanie, przeprowadzić rozmowę z dziećmi, nadgonić zaległą robotę. Gdy jednak takich spraw robi się dużo, a twoja psychiczna forma sięga bruku, to tak już nie zadziała. Wiele z nich zostanie na jutro, pojutrze, za tydzień. Zamiast się tym stresować i wiecznie „gonić króliczka”, zaakceptuj fakt, że wyjście z kryzysu zajmie ci więcej czasu. Ale jak przejść nad tym do porządku dziennego? Zobacz punkt numer 7!
4. Zrób plan
Nic tak człowieka nie dołuje, jak szarpanina z kilkoma rzeczami naraz. Albo rzucanie się na te, które kolejno się wyłaniają (porzucając jeszcze nierozwiązane). Żeby się z tym uporać, trzeba najpierw je nazwać, a potem sobie zapisać. Nie namawiamy jednak do zrobienia listy spraw do załatwienia. Bo tylko bardziej się zdołujesz! Określ najpierw swoje życiowe priorytety. Gdzie teraz jesteś na osobistej linii czasu? Dokąd zmierzasz i jak daleko chcesz dotrzeć? Pewnie pukasz się w czoło. Ale to jednak ma sens!
Bo gdy sobie przypomnisz, co jest dla ciebie najważniejsze, może się okazać, że pewnych problemów w ogóle nie musisz rozwiązywać. Po co na przykład brać dodatkową pracę (bo szef kazał), skoro i tak zamierzasz rozwijać się w innym zawodzie? Albo słuchać narzekania rozwodzącej się właśnie koleżanki, skoro gdy ty chciałaś się zwierzać, ona nie odbierała telefonu? Nie w każdą znajomość warto inwestować, bo przecież nie podlewa się wysuszonych kwiatów! Po określeniu listy priorytetów wiesz już, komu powiedzieć „nie”, a gdzie skierować zwiększone siły. Dopiero wtedy rozpisz sobie bieżące sprawy do pilnego załatwienia. Ale… tylko na następny dzień. Pozostałymi zajmiesz się w swoim czasie.
5. Weź odpowiedzialność, ale się nie obwiniaj
W trudnych życiowych chwilach mamy tendencję do obarczania odpowiedzialnością za nie otoczenia (szef mną orze, koleżanka wykorzystuje, a los rzuca kłody pod nogi) albo obwiniania siebie (jestem beznadziejna, nie umiem odmówić, nie dam rady). Zamiast tego przyznaj: owszem, to i tamto spieprzyłam, lecz dzięki temu teraz wiem, jak nie popełniać błędów. Ale przecież też coś mi się od czasu do czasu udaje. Jestem więc wystarczająco dobra, żeby wyjść z trudnej sytuacji, nie muszę się starać być lepsza. Wystarczy zmodyfikować niektóre swoje działania i będzie dobrze.
6. Przestań tłumić uczucia
Trzeba być dzielnym – tego nas nauczono. Nie płakać, nie okazywać złości, nie podnosić głosu... Ale właściwie dlaczego? Tłumienie emocji nie sprawi, że one znikną. Istnieją dalej, tyle że zamknęliśmy je w sobie, zamiast się ich pozbyć. A to prosta droga do jeszcze większego psychicznego dołka i poczucia osamotnienia. Dlatego, gdy ci źle, płacz, krzycz, wywal komuś prawdę w oczy (Obraził się? Trudno! Widać żaden z niego przyjaciel).
7. Coś ci się dziś udało
Zamiast w poniedziałek zamartwiać się, co będzie w piątek, skup się na „tu i teraz”. Już wiesz, że wszystkiego nie zrobisz od razu. Zrób więc to, co możesz dziś. Nawet jeśli to będzie coś drobnego, niemal nieistotnego, w porównaniu z piętrzącym się na horyzoncie Everestem problemów – doceń pod koniec dnia siebie. Oto pierwszy krok, pierwszy kamyczek z piętrzącej się nad tobą lawiny. Pomyśl o tym wieczorem, przed pójściem spać. Coś ci się przecież dziś udało. Pochwal siebie za to! Resztą zajmiesz się jutro. Albo pojutrze. Lub… kiedy przyjdzie właściwa pora.
8. Nie bój się prosić o pomoc
To właściwie kontynuacja poprzedniego punktu. Skoro odważyłaś się uwolnić emocje, pokazać „słabość” i zdjąć zbroję, nic już nie stoi na przeszkodzie, by wyciągnąć rękę po pomoc. Zdziwisz się, jak wielu ludzi zechce ci ją ofiarować! A nawet jeśli im się to nie uda, przynajmniej przestaniesz czuć taką samotność, bo w każdym psychicznym dole to jedna z najgorszych rzeczy. Ciepłe słowo, przytulenie, chęć pomocy – działają cuda.
9. Wyjdź z domu
Chandra, smutek sprawiają, że nie masz ochoty patrzeć na innych ludzi. Chcesz zamknąć się w domu, w swojej ciepłej norce. To błąd! Izolacja sprawi, że utrwalisz sobie w głowie przekonanie przegranej, że już nic nie da się zrobić. Przełam to! Wyjdź choćby na spacer. Wystarczy, żeby odzyskać nieco sił.
10. Idź do przodu
W ciężkich chwilach, zwłaszcza gdy od dłuższego czasu walisz głową w mur, każdy ma ochotę powiedzieć – rezygnuję. Nie, nie, nie!!! Zmuś się do działania! Nie znaczy to, że masz kolejny raz, w ten sam sposób atakować twój największy problem. Przypomnij sobie punkt 4 i załatw jedną, choćby najdrobniejszą sprawę. Poczuj satysfakcję, że coś się wreszcie udało i dopiero później przejdź do następnej. I pamiętaj! Jeśli jakiś problem próbowałaś rozwiązać i się nie udało, nie oznacza to, że jest on nierozwiązywalny. Po prostu musisz zmienić strategię, spróbować rozwalić go w inny sposób.
Tekst: Zbigniew Zborowski
Fot: Africa Studio/shutterstock