Każdy tarocista zapewne przeżywał tę mękę, gdy w kartach widział pewien głęboki i jasny sens, lecz kiedy chciał wyrazić go zwykłym „ludzkim” językiem, to wychodzi jakiś banał w stylu: „Bo, wie pani, będzie trochę lepiej, a pod innym względem trochę gorzej...”. Myślę, że wielka część sukcesu w tarocie polega na tym, żeby nauczyć się tłumaczyć język kart na język zwykły, potoczny. I to tak, żeby słuchacz coś z tego rozumiał.
Język kart objaśnia całość – Ta jedna karta, a tak dużo znaczeń!
Kiedy coś nazywasz słowem, to nazywasz tylko tę jedną rzecz. Widzisz kota i mówisz: „O, kot!”. Gdy opowiadasz o znajomej parze, mówisz: „Wiesz, oni się chyba kochają”. Ale kiedy widzisz Ósemkę Pucharów jako kartę opisującą ten związek, to dostrzegasz dużo więcej niż „chyba się kochają”. Widzisz nie tylko TĘ jedną kartę, lecz i wszystkie karty, które z tamtą kontrastują.
Widzisz, że to jest Ósemka (a nie np. Szóstka czy Dziewiątka Pucharów), co oznacza, że ten związek uczuciowy nie jest spokojny, „jak w siódmym niebie”, ani dojrzały, jakby to było „stare dobrane małżeństwo”, ale na etapie napiętych emocji, kiedy po głowie chodzą pytania typu: „Czy ja go naprawdę kocham, czy może go już nie znoszę?”. Albo: „Kocham go, tylko dlaczego on mnie tak wkurza?”