Dorosły człowiek w dziecięcym foteliku
W dorosłym życiu najmocniej reagujemy Księżycem wtedy, kiedy nie mamy wpływu na swoje położenie. Kiedy od kogoś zależymy albo musimy stosować się do narzuconych i często opresyjnych reguł. Kiedy życie stawia nas - używając modnej frazy - „w pozycji” dziecka.
Wyobraźmy sobie, że ktoś zdecydował, że zabiera nas do dentysty. Ubiera, zakłada nam czapkę i buty, pakuje do samochodu i - nie zważając na nasze protesty - usadza na specjalnym foteliku tyłem do kierunku jazdy, bo uznał, że to dla naszego dobra. Jak reagujemy? Właśnie wtedy wychodzi z nas Księżyc, nasze wewnętrzne dziecko. Choć czasem jest to bachor albo zbuntowany nastolatek.
Kiedy wychodzi z nas trzylatek
Jakie to „dorosłe” sytuacje? Kursy i szkolenia, gdzie siedzimy w ławkach, a ktoś nas rozlicza z wiedzy i krytycznie ocenia, zupełnie jakbyśmy wrócili do szkoły. Choroby albo pobyty w szpitalach, gdzie panują regulaminy i rządzi personel, od którego zależymy, bo jesteśmy słabi i chorzy. Kontrola drogówki albo przesłuchanie na policji. Tłum, na przykład w poczekalni, na stadionie, lotnisku - nie mamy pola manewru i udzielają nam się zbiorowe emocje. Kiedy ktoś ważny wzywa nas do siebie i każe godzinami czekać. Kiedy czujemy, że coś się stało, a nie wiemy co dokładnie. A w życiu społecznym, kiedy są uchwalane absurdalne przepisy i zakazy, które wdzierają się w naszą prywatność i mówią nam, jak żyć.