Gang Zielonej Rękawiczki
Zuza, Kinga i Alicja to trzy panie w średnim wieku, przyjaciółki i współczesne Robin Hoodki, jeśli można użyć feminatywu. Mózgiem gangu jest była pilotka, dobre wrażenie robi łamaczka męskich serc, a hackingiem zajmuje się współczesna wiedźma, po godzinach tarocistka i astrolożka. Po jednym ze skoków na trop gangu wpada policja. Czemu? Bo mimo ostrzeżeń Alicji, napad był podczas retrogradacji Merkurego, elektronika szwankowała i nagrania jednej z kamer nie dało się usunąć. Pozostał dowód, nagranie – a na nim ręka z tatuażem z symbolami znaku Raka i planety Merkury. Koleżanki musza się ukryć, a na kryjówkę wybierają dom spokojnej starości…
"Gang Zielonej Rękawiczki" zaskakuje świetna obsadą, nawet w drugoplanowych rolach (Mirosław Zbrojewski, Andrzej Grabowski, nierozgarnięci bracia Mroczek) i choćby dlatego warto mu dać kilkanaście minut na rozbieg, żeby zanurzyć się w klimat i ocenić: pasuje czy odpycha. A jest to klimat niemal ponadczasowy, trochę retro, trochę quiet luxury, taki w sam raz na wakacje. 17 lipca Netflix wypuści drugi sezon serialu, zostało więc trochę czasu, żeby obejrzeć pierwszy.