Justyna Kowalczyk, twardzielka w żałobie. Czy w jej horoskopie widać tak ciężkie przejścia?

Twardziele spod znaku Saturna i Plutona

Justyna nie raz udowodniła, że umie się podnieść po dramatycznych wydarzeniach - po dyskwalifikacji, depresji, tragicznej miłości i poronieniu. Potrafiła ze złamaną stopą zdobyć złoty medal. To zasługa dwóch czynników, kwadratury Słońca z Plutonem i Saturnem, oraz potężnego Księżyca w Baranie.

Ludzie z dominantą saturnowo-plutonową realizują się w walce z przeszkodami. Są bezkompromisowi, zdolni do wysiłków niedostępnych dla większości z nas. Wybierają życie, gdzie jest skrajnie trudno albo życie takie okoliczności wybiera za nich. Dodatek Księżyca w Baranie tylko podkreśla pęd do adrenaliny, do nieoszczędzania się, stawiania sobie coraz wyższych celów, coraz trudniejszych. Ktoś z obsadą Barana i silnym Plutonem  jest wręcz stworzony  do sportów ekstremalnych.

Neptun Justynie szkodzi

W horoskopie Justyny Księżyc jest w obszarze descendentu, ale w kwadraturze z Neptunem. Neptun łagodzi kanciastość reszty horoskopu, "uczłowiecza" twardzieli, często jednak zapominamy, że to malefik. Widać to bardzo dobrze w dramatycznych wydarzeniach z życia biegaczki. Kiedy w słynnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” opowiedziała o depresji i poronieniu, Neptun mijał jej Marsa. A Neptun to właśnie depresja, choroby, spadek sił, czas, kiedy energia z człowieka „wycieka”.

A teraz Justyna ma tranzyt Neptuna przez descendent.

Powtórka z horoskopu urodzeniowego

Tak właśnie działają malefiki w tranzytach: bardzo często psujem jest ta planeta, która tworzy trudny aspekt do świateł w horoskopie urodzeniowym. Astrologowie mówią o takiej sytuacji „powtórka z natalnego”.

Zresztą domieszka Neptuna do planety na descendencie nie wróży także dobrze związkom, bo Neptun lubi zesłać oszusta, lawiranta, pijaka, artystę… albo żałobę.

Śmierć widać w horoskopie… rodziny i bliskich

Wiele osób pyta astrologów, czy w horoskopie widać śmierć. I tak, i nie. Widać kilka, kilkanaście trudnych momentów, a któryś z nich może się skończyć zgonem. Jednak to ślepa uliczka, bo nawet po śmierci tranzyty działają. Na mocnych tranzytach zmarłym stawiane są pomniki, rodzą się kolejni potomkowie. Nikt więc nie ośmieli się śmierci przewidywać, jest to wręcz nieetyczne.

Za to w horoskopach bliskich widać bardzo dużo. Tam, gdzie rodzina ma jednocześnie skrajnie trudne tranzyty, tam dramat może uderzyć rykoszetem w bliskich. Sami zmarli mogą mieć lekkie tranzyty, to ma nawet sens, im już przecież wszystko jedno. Ale ci, co zostali, cierpią.

Justyna ma horoskopie kwadraturę Słońca i Plutona, a teraz tranzytujący Pluton jest dokładnie na jej Słońcu. Znów powtórka z horoskopu natalnego. Sam Pluton śmierci nie powoduje, ale mamy teraz całą kaskadę pomniejszych tranzytów, które działają jak spust, jak wyzwalacze, na przykład pólkrzyż Marsa, Jowisza i Plutona, przed którym ostrzegamy od kilku dni.

Feniks z popiołów

O tranzytach Plutona mawia się, że po nich nic już nie będzie takie samo. Jeśli komuś urodzi się dziecko, już zawsze będzie rodzicem. Jeśli umrze małżonek – wdową. Kto w plutonowym czasie wyemigruje, zostanie za granicą na zawsze. Tranzyty Plutona owiane są złą sławą, mówi się, że powodują wypadki, narażają na skrajne niebezpieczeństwa, skłaniają do ryzyka. Działają jak przymus: wszystko albo nic. Nie u wszystkich jednak. Ten, kto w horoskopie nie ma aspektów Plutona ze Słońcem i Księżycem, może tranzytu nawet nie odczuć.

Justyna ma i zawalił jej się świat. Wierzymy jednak w inną legendę o Plutonie, że po tym tranzycie człowiek potrafi się odrodzić, zupełnie jak feniks z popiołów.

Ogromnie współczujemy!

fot. shutterstock