Dzieci silnego Marsa są odważne, bojowe, nieustępliwe. A także śmiało stają do wszelkich życiowych wyścigów i zawodów, nie tylko tych sportowych. Chociaż właśnie wśród mistrzów sportu marsowców jest najwięcej. Ale te zalety osobowości marsowej mają swoją ciemniejszą stronę. Jest nią agresja.
Właściwie na czym polega agresja? To każde naruszenie czyichś granic. Nie tylko granic państwa, od czego zaczyna się wojna. To również naruszenie granic drugiej osoby, rzadziej czynem (rękoczynem), za to częściej słowem, postawą, mową ciała, tonem głosu lub poprzez obrażanie się i inne wymuszanie. Bo agresja sprowadza się do zrobienia tak, żeby „moje” było na wierzchu, a ta druga osoba ustąpiła i podporządkowała się. Do tego wcale nie trzeba wyciągać szabli! – wystarczy słowo albo skrzywiona mina.
Marsowcy lubią też być złośliwi, ironizować i tak prowadzić konwersację, żeby wyszło na to, że ich rozmówca jest głupi, na niczym się nie zna i nic nie jest wart. Wydaje się, że dzieci z silnym Marsem uczą się tego już w pierwszych latach życia. Bo marsowcom satysfakcję sprawia to, że inni im ustępują, a więc okazują się słabsi.
Marsowcy lubią też być złośliwi, ironizować i tak prowadzić konwersację, żeby wyszło na to, że ich rozmówca jest głupi, na niczym się nie zna i nic nie jest wart. Wydaje się, że dzieci z silnym Marsem uczą się tego już w pierwszych latach życia. Bo marsowcom satysfakcję sprawia to, że inni im ustępują, a więc okazują się słabsi.
Silny i opiekuńczy czy słaby i złośliwy?
Oczywiście, ta skłonność do okazywania własnej siły wcale nie musi być czymś przykrym dla otoczenia. Bo gdy ktoś pokazuje: „jestem silny/silna, tak, ale chętnie podzielę się z tobą swoją siłą”, czyli osłonię cię, wesprę, pomogę ci, to wtedy wszystko jest OK i takich ludzi lubimy. Silnych, ale jednocześnie opiekuńczych. Tylko żeby marsowiec był opiekuńczy, musi mieć w horoskopie jeszcze inną silną planetę: najlepiej gdy to jest Słońce. Silne Słońce jest konieczne, żeby „zamortyzować” groźną energię Marsa i przetworzyć ją na wspierającą opiekę.
Gdy Mars jest silny, a Słońce słabe, wtedy taka osoba nie panuje nad własną skłonnością do agresji, bywa złośliwa bezinteresownie albo cierpi od tego, że skłóca się z otoczeniem – czasami niechcący, bez własnego zamiaru. Wtedy taki marsowiec dochodzi do wniosku, że to świat jest zły, ludzie złośliwi, wszyscy na niego czyhają, spiskują przeciw niemu i tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, że musi z każdym walczyć i uprzedzać ataki.
Dwie odmiany agresji: jin i jang
Marsowa agresja występuje w dwóch odmianach. Zależy to od tego, jaki jest ogólny charakter horoskopu: czy jest bardziej jang, czyli ognisto-powietrzny, czy bardziej jin: wodno-ziemny. Marsowcy typu jang przypominają swoimi obyczajami ognisty marsowy znak Barana: są hałaśliwi, nakręceni, lecz prostoduszni. Robią swoje i nie zauważają innych. Zdarza im się naruszać granice ludzi niechcący, takim właśnie baranim rozpędem.
Marsowcy typu jin przypominają za to swoimi wadami marsowy, ale wodny znak Skorpiona. Są przyczajeni, nieufni, pamiętliwi, odpowiadają odwetem, często kiedy ta druga osoba zdążyła już zapomnieć o konflikcie. Dogryzają, pienią się, trudno z nimi coś załatwić po prostu. Na szczęście horoskop składa się nie z samego Marsa i zwykle te marsowe wady są jedynie drobną plamą. Wybaczamy je w imię zalet, które wnoszą inne planety. A wnosi je też sam Mars, bo jak napisałem na początku, ta planeta jest źródłem skuteczności, wygrywania życiowych gier i odnoszenia sukcesów.
Wojciech Jóźwiak
fot.sutterstock.com