To, że ich narodzinom nie towarzyszyły salwy honorowe, złota poświata oraz bałwochwalcze pokłony personelu szpitalnego, Lwy uważają za skandal. W końcu nie co dzień rodzą się tak wspaniałe, wybitne i zniewalająco piękne jednostki jak oni. Na początku są trochę zszokowani brakiem jedwabnych śpioszków i tym, że nie mówi się do nich „wasza wysokość”, ale szybko wpadają na pomysł, jak podporządkować sobie otoczenie. W tym celu robią się uroczy. Przez wielkie U. Za pomocą bezzębnych uśmiechów i ostentacyjnego przytulania się do „mamuni” tudzież innych użytecznych w danej chwili krewnych owijają sobie wszystkich dookoła małego paluszka.
Nie potrzebuje przyjaciół, tylko wiernych poddanych. Mają się nim zachwycać, słuchać jego porywających opowieści i Boże broń nie mówić o własnych nudnych problemach. Taki jest Lew...w krzywym zwierciadle.