Anna Frankowska: W czasach kryzysu ludzie wszędzie szukają pomocy i nadziei, także u numerologów. Mało kto zadaje sobie jednak pytanie, dlaczego cyfry, które nas dotyczą, np. data urodzenia, są takie ważne. Czy w ogóle wiemy, jak to się dzieje, że one działają?
Donka Madej: We wszystkich cywilizacjach, od zarania dziejów – u Sumerów, Egipcjan, w Indiach i Chinach – cyfry odgrywały ogromną rolę. Generalnie cyfra jest wibracją, falą, jednak nie znamy dokładnie mechanizmu, według którego działa ona na człowieka. Rodzi się tu bardzo wiele pytań. Jaką falą jest ta czy inna cyfra lub litera? Jak nasz mózg te fale przyjmuje i przetwarza? Jak wpływają na niego te dźwięki, które słyszymy najczęściej, czyli nasze imię i nazwisko? Co się z człowiekiem dzieje, gdy zmienia imię lub nazwisko, czyli tę swoistą mantrę, którą słyszy kilkanaście albo i kilkadziesiąt razy dziennie? Czy istnieje różnica między oddziaływaniem cyfr składających się na datę urodzenia a oddziaływaniem cyfr będących odpowiednikiem liter składających się na imiona i nazwisko? Czy bardziej działa na człowieka wzór geometryczny, w postaci którego możemy zapisać cyfry, czy też kształt i brzmienie liter?...
Profesor Tobi Natan, który w Paryżu, na Uniwersytecie St. Denis, prowadzi klinikę etnopsychiatrii, krytykuje Żydów, którzy zmieniają swoje imiona i nazwiska, twierdząc, że skłóca ich to z bogiem. W tradycji hebrajskiej imię to zapis karmy. Zmieniając je, zmieniamy karmę, a tego, zdaniem Natana, robić nie wolno.
A.F.: Współcześnie numerologia wydaje się większą wagę przywiązywać nie do liter, a do cyfr, zwłaszcza do daty urodzenia. Czy ona rzeczywiście determinuje nasz charakter, talenty, stan zdrowia, przeznaczenie?
D.M.: Znaczenie daty urodzenia bardzo mnie intryguje. Bo przecież na świecie obowiązuje nie jeden, ale wiele kalendarzy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. I tak na przykład nasz rok 2000 to w kalendarzu babilońskim rok 2749, w żydowskim – 5760, w muzułmańskim – 1420, w perskim – 1378, i tak dalej... Data urodzenia jakiejkolwiek osoby zapisana według każdego z tych kalendarzy daje całkiem inną liczbę końcową, którą numerologia nazywa liczbą życia i przypisuje jej olbrzymie znaczenie. Mielibyśmy inną liczbę życia, gdybyśmy się urodzili w Chinach, inną – gdybyśmy się urodzili w Indiach czy w Izraelu.
Jako numerolog z półwiecznym niemal stażem, zadaję sobie fundamentalne pytanie: dlaczego mimo tych wszystkich wątpliwości numerologia pitagorejska, którą posługujemy się w Europie, doskonale funkcjonuje? Badania, obserwacje, lektury naprowadziły mnie w końcu na myśl, że człowiek nosi w sobie potencjał wszystkich wibracji cyfr. Każda data urodzenia będzie zatem działała zgodnie z regułami numerologii, bo gdy wyliczamy z daty urodzenia liczbę „drogi życia” i podajemy to człowiekowi do wiadomości, pobudzamy w nim określone pasmo fal, które potencjalnie już w nim istnieje. Kiedy mówimy komuś, na przykład, że jest Piątką, to on uruchamia w sobie wibrację liczby pięć i zaczyna funkcjonować jak Piątka. Człowiek jest trochę jak fortepian: jaki klawisz naciśniesz, taki dźwięk się odezwie.
A.F.: Czyli nie jest ważna rzeczywista data urodzenia, lecz świadomość, że jest się taką lub inną cyfrą?
D.M.: Poniekąd tak. Wielu ludzi funkcjonuje w ten sposób, że określone działania podejmują w roku czy dniu, który według zasad numerologii sprzyja tym właśnie działaniom. „Jestem w szóstym roku cyklu indywidualnego, no to buduję dom”. „Poszukuję dobrej pracy, więc umawiam się na rozmowę w dniu, który jest Jedynką albo Ósemką”. Wielu ludzi tak działa, twierdząc, że dobrze na tym wychodzą. A przecież znów – według różnych kalendarzy – ten sam rok czy dzień jest określony zupełnie inną cyfrą. Tym bardziej skłaniam się ku koncepcji, że uruchamiamy wibrację określonej liczby przez samo myślenie o niej. Bo myśli są potężnym motorem wszelkich zdarzeń – tak, jak się o nich myśli, tak one przebiegają.
Znajduje to wyjaśnienie również z punktu widzenia psychologii: po prostu z otoczenia, z całej wiedzy o świecie wybieramy te obrazy i aspekty rzeczywistości, które są dla nas rozpoznawalne, które akceptujemy, bo harmonizują z naszym wnętrzem. Nie wiem, na ile człowiek może się zasugerować wiedzą o cyfrach, na ile ta wiedza może mu w życiu pomóc, ale jeżeli istnieje na świecie tak wiele systemów numerologicznych, jeśli różni ludzie w różnych kulturach i epokach poświęcili na te sprawy tak dużo czasu i energii, to coś w tym musi być. Warto interesować się numerologią poważnie, naukowo, warto robić jakieś badania, próbować odkryć tajemnicę istnienia, którą cyfry niewątpliwie zawierają. Dowiedzieć się, gdzie jest ukryty ten mechanizm, jak brzmi uniwersalna zasada, która funkcjonuje niezależnie od tego, według jakiego systemu przeliczamy datę urodzenia czy imiona i nazwiska.
A.F.: Istnieje więcej niż jeden sposób przeliczania? A jakie są inne?
D.M.: Jest ich wiele, a niektóre są bardzo ciekawe. Na przykład ręka fatimska, system numerologiczny wywodzący się z Egiptu. Według niego wszystkie cyfry rozmieszczone są na planie dłoni w określonym porządku. Analizuje się tutaj imię i nazwisko człowieka. Inna numerologia, babilońska, oparta jest na tzw. świętej liczbie, która wynosi 142857. Jeszcze inny system, tym razem wywodzący się z Francji, szereguje litery według kryterium: która z którą się „dogaduje”, a która z którą nie – i również służy do analizy imion i nazwisk.
Znalazłam też bardzo ciekawy system, który przekłada cyfry na grupy głosek. W Izraelu utworzono nawet instytut, który tą metodą leczy. Terapia polega na tym, że czyta się choremu teksty złożone z odpowiednich głosek, których w jego imionach i nazwiskach jest za mało czy też zestawione są nieharmonijnie. Myślę, że systemów numerologicznych istnieje na świecie kilkadziesiąt. Z tych, które poznałam, niektóre się nawet wzajemnie wykluczają.
A.F.: A jednak wszystko razem jakoś działa...
D.M.: I będzie działać, bo duchowość jest niezniszczalna. Gdy jesteśmy młodzi, pracujemy, biegamy, zabiegamy o różne rzeczy i różne sprawy. Kiedy się starzejemy, przychodzi taki moment, że nie mamy sił skonsumować dóbr, które sami nagromadziliśmy. Minimalizują się potrzeby, przestają liczyć się sukcesy, pytamy siebie: po co za tym wszystkim biegaliśmy?
Wiele teorii numerologicznych głosi, że człowiek zrównoważony energetycznie powinien żyć w harmonii ze wszystkimi ludźmi, z całym światem, z naturą, nie powinien mieć żadnych problemów. Jeżeli coś nas dręczy i boli, to znaczy, że gdzieś tej harmonii zabrakło, że to my mamy problem, a nie wszechświat. Uważam, że „boli” to, czego nie wiemy. Dlatego wiedzy nigdy nie jest za dużo, także wiedzy o tym, jak działają litery i cyfry.